Co zazwyczaj robicie , gdy żrąca ambicja, od środka ciągnie Was, niczym głód do lodówki, w stronę samorealizacji. Lecz jak się okazuje sama "Samorealizacja" nie pomaga na STO PROCENT się realizować? Co powinno się zrobić - zacisnąć zęby i mimo ograniczeń pokazać, że się da? Użerając się raz po raz z jajogłowymi, po czym słuchać, że "czegoś nie wolno", albo "czegoś się nie da"; czy zacząć robić to samo na własną rękę ?
Wyobraźcie sobie, że wstajecie rano, włączacie Wiadomości, a tam - Lepper jednak żyje, Hofman nie zgadza się z prezesem, Giertych zostaje ministrem sprawiedliwości, a Graś deklaruje swoją przynależność do Anonymousa? Tak poczułęm się jakiś czas temu, gdy otaczające mnie, na pozór jasne relacje, nagle zaczęły przeistaczać się w scenariusz Bareii.
"Kumple moi byli i poznikali jeden za wszystkich - tak nas nauczali" -Rahim, "HC (Adrenalina)"
Specyfika kierunku studiów nie może (mimo wszystko!) być uzasadnieniem zachowania pospolitej, niedoszłej kurtyzany na trasie NYSA - OPOLE.
Tak właśnie wstajesz rano, a Twój znajomy z cyklu "twardziel" - trzyma się z typowym "rozlazłym żelkiem". Pan X natomiast, deklarujący brak jakichkolwiek możliwości współpracy z panem Y, żawawo zasuwa z nim ol dej ol najt - łat de fak?
Od dawien dawna wiadomo, że można znaleźć w tym środowisku masę układów, powiązań, znajomości - taka specyfika. Ale czy zawsze (szczególnie na poziomie studiów) priortytetem musi być szeroko rozumiany interes własny? Miałem kiedyś biskiego mi człowieka - zwanego bardzo dobrym kumplem - by nie powiedzieć przyjacielem. Odkąd przestał być ze mną szczery - przestało mi zależeć na jakimkolwiek bliższym kontakcie - ewidentnie bał się konfrontacji.
Tak oto tworzy się świat rządzących, którzy moralność wysyłają do lamusa, a ich szczerość zaciska zęby w imię własnego interesu; i rządzonych - bojących się konfrontacji.
Układ idealny.
Cytat dnia: "Nie powiedziałeś tego w ryj, to nie powiedziałeś nic!" - Hans, "Konfrontacje"
Tworzenie się grup wzajemnej adoracji powoduje "fascynacyjne" (jak powiedział Kubuś do Prosiaczka) zjawisko. Najpierw jednak o tym jak tworzą się owe grupy. Tworzysz coś sam, pracy tyle, że Syzyf wysiada - ciężka harówka, masa wyrzeczeń, tygodnie nieprzespanych nocy i kotłujące się, niczym niestrawiona zupka chińska, ciągłe pytanie - "czy na pewno dobrze robię?". Do tego nikt nie pogłaszcze po główce, z ojcowskim spokojem zapewniając Cię, że "wszystko będzie dobrze". OPANIERUJ SIĘ ! Tak, stara dobra kulinarna zasada, jeśli nie chcesz być mdłą piersią z kurczaka, poza przyprawami z charyzmy, odwagi i pomysłu, dodaj szczyptę wazeliny w postaci kurzego jajka i susem wskocz do miski z tartą bułką. Przypomina mi się kawał o 3 afroamerykanach, którzy przechodzili przez "wybielającą rzekę": wskoczyła matka, przepłynęła - była biała, wskoczył ojciec, przepłynął - wyblakł, wskoczyło dziecko, zaczęło się topić. Woła do ojca o pomoc - a ojciec na to " spie*aj czarnuchu".
Tutaj podbnie mówią wszystkie opanierowane kurczaki, nie dlatego, że są silni, tylko dla tego, że czują się silni bo pozornie jest ich więcej - zapomniały tylko, że to właśnie one w pierwszej kolejności idą na ruszt.
Cytat na dziś: "Wyżej du*y nie podskoczysz - Albert Einstein"
Zastanawiający jest fakt jak dynamicznie ludzie potrafią się zmieniać. Kurtuazyjna rozmowa, poznajesz miłą Panią X. Dziewczyna jest ciekawa świata, otwarta na ludzi, chętna na sporą dawkę trunku o względnej zawartości. Pół roku później spotykasz tę samą dziewoję w podobnych okolicznościach. Co się dzieje? Dziewoja wyżej już głowy nie podniesie, bo musiałaby na stałe rozkoszować się widokiem sufitu, pluje jadem zajebistości na lewo i prawo, dodatkowo zamiast z sympatyczną ironią wypomnieć Ci ostatnią imprezę lub z sarkazmem nawiązać do pewnej sytuacji, owa dziewoja rzuca Ci tekstami "watergate" jakby zaraz miał cały Pudelek o czymś trąbić.
Tutaj albo coś się dzieje ze mną, że staram się być po prostu, albo z innymi którzy na siłę chcą z tej prostej uciułać sobie piedestał i najlepiej samemu się na niego wstawić, a My - plebs, mamy owej pannie X, obok postawić ołtażyk i modlić się do jej zajebistości. Pierwsza lekcja pokory - im bardziej spinamy się na studiach tym bardziej dostajemy w tłuste 4 litery od realnego życia. Amen.
cytat na dziś : "Laska sama się nie zrobi - Paulo Coelho"